niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 13: Koniec!!??


Jak widać rozdział jest przed południem!
Jaka ja dobra!
Miłej lekturki! 


-Tini nie mów tak. Nigdy tak nie mów. Musimy się po prostu przyzwyczaić.
- Co...? Jorge. Nie wyszło czasem tak bywa i już. Widocznie nie jesteśmy na to gotowi.
- Nie. Tak nie jest.
- A niby jak jest?
- Jest dziwnie jak na początku większości związków. Poza tym nie możemy się rozstać. Jutro jest premiera pierwszego odcinka i jeżeli teraz zrezygnujemy możemy się więcej nie zobaczyć.
- Wiem. Ale jeżeli los postanowi, że będziemy mieli być razem to jeszcze się zobaczymy. - powiedziałam i mocno go przytuliłam. Chwilę później weszła Mechi, a Jorge się zmył. - Wszystko słyszałaś?
- Coooo...??? - zapytała słodkim głosikiem niewinnej. - Sugerujesz, że podsłuchiwałam? - powiedziała trochę bardziej stanowczo.
- Tak. - odpowiedziałam bez najmniejszych wahań.
- Masz rację. Podsłuchiwałam. Tini tak mi przykro, że wam nie wyszło.
- Mi też. Ale widocznie tak miało być. Teraz musimy mieć dobre myśli, bo to że teraz nam nie wyszło to nie znaczy, że kiedy indziej nie wyjdzie. - mówiłam to nie wiedzieć czemu bardzo uśmiechnięta. Nie miałam pojęcia, że Jorge wszystko słyszy. Następnego dnia była premiera. Od rana nie mogłam usiedzieć w miejscu. Chodziłam od jednego kąta do drugiego.
- Tini. Ogarnij się, bo zaczyna mi się w głowie kręcić od Twojego łażenia w te i wewte.
- Oj no przepraszam. Strasznie się denerwuję.
- Ja też. A jakoś siedzę na miejscu i nie chodzę w kółko.
- Ty nie masz się czym denerwować. Ty jesteś P R O F E S J O N A L I S T K Ą , a ja!! To moja pierwsza rola, a ty miałaś ich z tysiąc.
- Tysiąc to może nie. Ale nie jest to moja pierwsza rola. Mimo to i tak się denerwuję!
- Ale jesteś taka spokojna.
- To tylko pozory. Denerwuję się jak diabli.
- Jak ty to robisz, że nie widać tego po Tobie?
- Mam praktykę. Ty po jakimś czasie też się nauczysz. A teraz zmiana tematu. Jak się czujesz po zerwaniu z Jorge?
- Normalnie. A jak mam się czuć?
- No nie wiem. Ja po zerwaniach zawsze miałam doła.
- Bo ty wiedziałaś, że już wam nie wyjdzie. Ja żyje z nadzieją, że kiedyś się uda.
- Ale ty wiesz, że możecie już nigdy się nie spotkać.
- Wiem. I to boli najbardziej.
- Co boli najbardziej? - zapytał jakiś chłopak. Z tego pytania wnioskuję, że nie słyszał o czym rozmawiałyśmy. Chłopakiem okazał się Jorge.
- Nic, nic. Nieważne. To takie babskie sprawy. - odpowiedziała pośpiesznie Mechi.
- Tini co jest? - zapytał zmartwiony Jorge jakby ignorując Mechi.
- Nic mi nie jest.
- Na pewno?
- Na pewno. - odpowiedziałam i wyszłam z pokoju. Chciałam iść na spacer, ale w drzwiach zatrzymał mnie reżyser i zabronił gdziekolwiek wychodzić. Wróciłam do garderoby. Jorge już nie było. Na łóżku siedziała Mechi i brzdąkała coś na gitarze. Usiadłam koło niej i zaczęłam słuchać jak gra. Nie mam pojęcia ile tak siedziałyśmy. Nagle wparował do nas Facuś z Ruggero.
- Wy jeszcze tu?!!!!!!! - wrzasnął Rugg.
- A gdzie miałybyśmy być? - zapytała moja przyjaciółka.
- Za 15 minut premiera!!!! Nie gadaj, że zapomniałyście!!!! - wykrzyczał Facundo.
- My...? Nieee... - kłamała Mechi.
- Mechi przestań. Widać, że kłamiesz. - upomniałam ją.
- Oj... Dobra zapomniałyśmy. - przyznała się do błędu.
- Więc szybko, szybko!!!! - i pociągnęli nas za ręce i zabrali do jakiegoś pokoju. Siedziała tam cała ekipa: reżyser, kamerzyści, makijażystki, scenografowie, styliści i oczywiście aktorzy. Premiera minęła dość szybko. Wszyscy siedzieli jeszcze w tamtym pokoju i rozmawiali o premierze. Ja odrobinę smutna poszłam do garderoby spakować się. Gdy się pakowałam ktoś wszedł do pokoju. Myślałam, że to Mechi więc za bardzo się nie przejęłam. Nagle osoba, która przed chwilą weszła, podeszła do mnie. Jak się okazało był to Jorge domyśliłam się po tej scenie:
"Stałam przed szafą i wyciągałam z niej moje ciuchy po czym wrzucałam je do walizki. Nagle ktoś wszedł do pokoju. Myślałam, że to Mechi. Osoba podeszła do mnie, złapała mnie w talii,  obróciła do siebie i pocałowała. Przez ułamek sekundy zobaczyłam twarz Jorge."
- Jorge... Czemu mi to robisz?
- Ja nic Ci nie robię, a bynajmniej złego nic Ci nie robię więc nie miej pretensji.
- A to przed chwilą to niby co?
- Nic złego na pewno. Po prostu chcę Ci pokazać, że złą decyzję podjęłaś co do nas.
- Uwierz, że to najlepsza decyzja jaką mogłam w tedy podjąć.
- Wcale nie. Bo przez tą decyzję możemy się już nigdy nie spotkać.
- Uwierz mi, że jeżeli powinniśmy być razem to będziemy mieli jeszcze szansę.
- Ale kiedy. Tydzień, miesiąc, rok czy ile?
- W przyszłości.
- Z kąt masz pewność?
- Nie mam. Mam nadzieję.
- Nadzieja matką głupich.
- Trudno. Mogę być tą głupią. Dlatego właśnie nie porzucę nadziei.
- Tini ja naprawdę Cię kocham. Czasem tylko zastanawiam się za co. Ale teraz chyba to wiem.
- Za co?
- Właśnie za to. Za to, że jesteś taka wyjątkowa.
- Nie jestem wyjątkowa. Jestem inna.
- Tiniś. Nie ma ludzi innych. Wszyscy, którzy mówią, że są inni są naprawdę wyjątkowi.
- Jasne...
- Tak. I mogę to udowodnić.
- Jak?
- O tak. - powiedział to i mnie pocałował.
- I niby jak miałeś mi tym udowodnić moją wyjątkowość.
- Nie pocałował bym dziewczyny jak to nazwałaś "innej".
- To i tak nic nie zmienia.
- Dla mnie dużo zmienia.
- To dla Ciebie. Ja nie zmienię decyzji.
- Tini proszę...
- Jorge nie.
- Trudno. Próbowałem. Wiesz co? Jesteś strasznie uparta.
- Wiem. Ale jest mi to obojętne.
- Czyli tylko przyjaciele.
- Tak. - gdy to usłyszał mocno mnie przytulił i wyszedł. Po chwili weszła Mechi. Chwilę pogadałyśmy i później kończyłyśmy się pakować. Ja skończyłam dość szybko więc pomogłam trochę przyjaciółce. Zeszłyśmy na dół do holu. Wszyscy byli smutni. Ja, Alba, Mechi, Lodo, Cande i Clara miałyśmy łzy w oczach. Chłopacy nas pocieszali. Mówili, że to nie koniec i jeszcze kiedyś się spotkamy. Po pożegnaniu zobaczyłam samochód mojego brata. Wsiadłam do niego i pomyślałam:
"I co to już KONIEC? Koniec przygody z telewizją? I co za tym idzie KONIEC MOJEJ HISTORII?"

Ludu!
Ogłaszam koniec!
Koniec Sezonu I!
Będzie 2!
Oj będzie!
Pojawi się wieczorem!
Ja w tym czasie popraiwę jeszcze bohaterów!
Jak wam się sezon podobał?
Mi bardzo, bo skończył się końcem Jortini!
Ach...
Ja...
Wiem.
Jestem dziwna.
Ale to dobrze!
Przez to ta historia ma taki charakter, a nie inny.
O!
I jeżeli czytają to również fani mojego ukochanego MineCrafta to ostrzegam!
W II Sezonie zostanie on, w którymś rozdziale nieźle potyrany.
Ja jak to pisałam prawie się popłakałam.
Ale nie spoileruję dalej.
A na razie... Komentujcie. Ja się z wami żegnam. Dzięki. Cześć i na razie.
ElimelGamesPL
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ! 

1 komentarz: